czwartek, 31 marca 2011

środa, 30 marca 2011

kiedy Koleś otworzył jego list, długo nie mógł czytać

Nic nie zmieni mojego świata. Dryfuję, dryfuję każdym wdechem. Unoszę aż w zachłyśnięciu głowę, bo uderzenie rzeczywistości eksploduje jak woda z syfonu. Ale staram się, Kolin. Staram się. Jeśli kiedykolwiek chciałem zobaczyć niebo, to wtedy, jak wracaliśmy z Cromwell. W tym samochodzie bez dachu, który zatrzymał się i wybiegliśmy z rowu. Twoje nogi były jak szczudła. Drewniane patyki, którymi powłóczyłeś. Obiecałem ci, że jeśli wytrzymasz pierwszy tydzień, to będziesz żył. Niebo jest błękitne, nawet dla tych oczu, które widzą tylko w negatywie… w czerni i bieli.
Czasami ktoś próbuje rozsunąć chmury, które szorują brudem codzienności, twoje niebieskie niebo, ale nikt nie ma tyle siły, by to zrobić, bo takiej mocy nabędziesz tylko będąc tam. Ty wiesz gdzie. Tam.