poniedziałek, 20 września 2010

jest podobny przypadek... znalazłem powiązanie...

Niepokoi mnie to, że znów nocami przesiaduję nad tą sprawą. Tym razem udało nam się z tłumaczką Agą Stasiak rozszyfrować tożsamość niejakiej Celeste Pash. Była prawdopodobnie matką Andrew Pash’a. Udało nam się sprawdzić tylko grób w niedużej wiosce Fazana (niedaleko w sumie portu Pula). A przecież stojąc na brzegu Fazany widać już wyspę Brijunii. Sedno!
Od początku: Bober Banary pewnego dnia wyjeżdża z Londynu na wyspę Brijunii. To jest przed pierwszą wojną światową. Niestety nadal nie wiem, po co tam przyjechał. Jeśli było to faktycznie na prośę Carla Kupelwisera to zapewne był tam jako lekarz, który miał zbadać przypadek dwóch chłopców, którzy zostali odnalezieni żywymi po wielkiej malarii, która toczyła wyspę od końca XIX wieku aż po pierwszą wojnę światową. Bober pojechał tam na zaproszenie Carla. Jednak Carl był synem Paula Kupelwiser’a. i po śmierci ojca zawiadywał wyspą (wyspami). To tam, podczas ewakuacji wyspy, Carl znajduje dwóch chłopców. Jest to na tyle nietypowy przypadek, że zna ich matkę. Pamięta tę matkę, jak przyjechała jako młoda osoba na wyspę z innymi Włochami do pracy przy wyrębie. Jej przyjazd był prawdopodobnie w 1894 roku. Miała wtedy 18 lat. Szybko zachodzi w ciążę i po roku rodzi dwóch synów. Bliźniaków. Jest rok pewnie 1896. Po jakimś czasie (około 8 może 10 latach) synowie jednak znikają. I teraz: około roku 1930 Carl ewakuuje część ludzi z wyspy. Nie do końca wiadomo, czy nadal chodzi o malarię czy inne choroby. Podczas porządkowania wyspy, Carl natrafia na matkę, tę matkę która w 1896 roku urodziła tych synów. Kobieta ma ponad 50 lat. Jest już starą, umęczoną życiem babiną. Jednak obok niej jest dwóch synów. Dwóch bliźniaków, którzy nadal mają… 10 lat. Tych dwóch chłopców jest nadal w tym samym wieku, co widziano ich na wyspie prawie dwadzieścia lat wcześniej. Oni w ogóle się nie postarzeli. Wiemy to z listu, który wcześniej napisał jeszcze do Cromwell House Paul Kupelwiser, bo uwaga, Josef Beuer miał podobny przypadek u siebie, z podrzuconym nastolatkiem pod bramy szpitala.

środa, 8 września 2010

...dwie drewniane beczki

Piszę. Dużo piszę. Na pierwszy rzut oka, wszystko wygląda OK. Wszystko jest pod kontrolą. Jednak kiedy pochylam się nad szczegółami, to nadal nie wiem, dlaczego Diariusz Michela Huillo został podzielony na dwie części
Prawdą jest, że ta historia rozpoczyna się na dobre w 1815 roku. Brytyjski gen. Wesley już zdążył dawno wyjechać z Indii, jednak część jego wojsk tuła się po Europie z dziwnym ładunkiem. Wiem bez specjalnych dowodów, że dwa wozy, prowadzone przez P. North’a nie docierają do kanału La Manche (nie przeprawiają się na wyspę, ten regiment nigdy nie opuści holenderskiej ziemi), a dojeżdżają jedynie do niderlandzkiej wioski: Vierhuizen. Jest rok 1815. To czas, kiedy z Elby wyrywa się Bonaparte i próbuje jednoczyć swe wierne siły. To niezaprzeczalne fakty. Od indyjskiego sułtana Tipu, angielski porucznik Stanford dociera do podziemnego więzienia tylko z krwawiącymi jeńcami. Jednak po kilku tygodniach, wiozący specjalny ładunek, porucznik North, ma tylko dwa wozy. Na pierwszym jest zegar oraz chroniący: jeden sierżant. W drugim są tylko dwie drewniane beczki i pięciu żołnierzy ochrony.