Zatem już jest jasne, kim była matka Andrew Pash’a. Wróciła z Londynu na wyspę Brijuni. Po drugie, ten najcięższy… praktycznie nieprzetłumaczalny fragment „Dzienników Bobera” został w końcu przełożony na polski. Najpierw rozszyfrowany (wiele znaków i wyrazów było bohomazami) a za sprawą Aleksandry Łustaborwicz, jest jego polska wersja.
Tak jak wiadomo od 2001 roku, „Dzienniki Bobera” dzielą się na dziesięć okresów. Były pisane dosyć późno. Żadna część nie została spisana za tzw. Pierwszym podejściem. Po używaniu pióra, po zmieniającym się piśmie, można powiedzieć, że część była pisana w odstępie ponad dziesięciu lat od siebie. Mówiąc wprost: część fragmentów była pisana przed np. 1945 rokiem, a inne tuż przed samobójstwem (1986 rok).
Swą pierwszą powieść pt: „Woodward” pisałem na podstawie tylko dwóch jego części. Używałem dzienników nr 8 czyli Okres dziewiąty lata 1970 – 1974 i oczywiście najwięcej korzystałem z nr 9 czyli Okres dziesiąty lata 1974 – 1985.
Obraz, jaki wyłania się z części, które otrzymałem w zeszłym tygodniu jest naprawdę niewiarygodny. W całym tym szaleństwie wiem już naprawdę dużo. Trudno to poskładać i muszę pisać obie części równolegle. „Syn Bobera” jako druga część po „Woodward’zie” jest w pewnym sensie chronologiczne, jednak zawiera obszary czasu, których sam Banary nie potrafi do końca umiejscowić. Natomiast trzecia, ostatnia część czyli „Ferro Voo Geo” wyjaśnia już wszystkie tajemnice i powiązania. A jest ich naprawdę mnóstwo.
Jasne się stają zależności Bobera z Holandią i potwierdza się prawdziwość podziemnego więzienia w Vierhuizen. Jasne staje się także to, że jego ojciec, ojciec Bobera Banarego był tam naczelnikiem. Był tam także jeden z bardzo specyficznych więźniów, niejaki Michel Huillo. Francuz, który wie, co się stało z Boberem i jego ojcem. Michel Huillo jako jedyny uciekł z tego więzienia, korzystając z zamieszania, jakie powstało po zaginięciu ich obu.
Jakże trudno to wszystko połączyć. Segregowanie jest bardzo trudne, bo brnę nie tylko poprzez podstawowy materiał, czyli „Dzienniki Bobera” ale także mam Diariusz Michela Huillo” a w nim list Wilhelminy van der Veen, która mieszkała wtedy w Vierhuizen.
Proszę do mnie pisać na: jacek.roczniak@gmail.com
środa, 6 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz