Lewitacja obrzękniętej dłoni…
Jest taki moment… przychodzi taka chwila, kiedy myślisz, że dotarłeś do sedna. Taka chwila trwa długo. Kiedy się skończy, pytania wychodzą spomiędzy ścian. Znasz odpowiedzi na wszystko. Jakim sposobem ktoś, kto urodził się w 1798, może żyć nadal… teraz… tu niedaleko. Nie chcesz uwierzyć. Nawet nie chcesz tego opisać… ale by dokończyć tę historię… musisz… przyjąć prawdę.
Ona… Cecille Masterson… nadal nie mogę uwierzyć, że mogła tam wtedy być.
Pisać proszę do mnie tylko na: jacek.roczniak@gmail.com
niedziela, 30 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz