wtorek, 21 grudnia 2010

naczelnik Commander

Profesor zrobił dwa kroki w lewo i pod ścianą próbował obejść leżącego Commandera.
- Co pan rozszyfrował? – spytał jak gdyby nigdy nic się wcześniej nie
stało. Podniósł się, wspierając ręce o rozgrzane palenisko.
- Może będzie lepiej dla… może będzie lepiej, jak pan odstawi tę księgę? – głos profesora drgał.
Commander wyprostował się. Przyłożył płasko dłonie do ściany, i przesuwał się bezszelestnie w kierunku ognia paleniska. Cień jego brody wydłużył się, a policzki zapadły pod oczami.
- Niech pan mówi profesorze Huillo – głos mu wracał do normalności.
Michel Huillo usiadł przy stole i długo nie mógł zacząć. Ukradkiem obserwował naczelnika, który najpierw wił się jak w skurczu, a później przysiadł blisko ognia. Kiedy Huillo otworzył księgę, Commander syknął prawie niedosłyszalnie.
Profesor próbował odczytać naniesione z boku notatki, ale zdania fruwały jak uwolnione ptaki. Kiedy Commander zbliżył się do niego, zacisnął pięści, zebrał się w sobie i spokojnie zaczął:
- Ta księga nazywa się Księgą Holdorium. To nieznane dotąd słowo,
ale tak właśnie dziwnie brzmi – starał się kątem oka kontrolować, co robi naczelnik, ale Wax zastygł jak bryła - Po drugie, rozpoznałem kilka etapów, które podaje księga. To dziwne słowa. Starałem się nadać im sens zarówno frazeologiczny jak i słowotwórczy. Zrozumiałem chyba, gdzie jest początek i wyszło mi, że całość tego przekazu podzielona jest na fazy. Pierwszą częścią jest etap, który nazwałem etapem Prologinacji. Zawiera w sobie otwarcie, czyli prolog, wstęp. Jednak drugi człon skupia się na poszukiwaniu. Moim zdaniem, te słowo które się wciąż powtarza, to słowo Terrus. Wyraźnie przez dwa r. To on poszukuje dzieci. W tekście młodzi błądzący… to dla mnie dzieci. Zatem Terrus poszukuje dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz