Nigdy tego nie robię, ale nie mogę tak obojętnie przechodzić obok pewnych głosów, dlatego ten poniższy fragment chciałem posłać pewnej studentce, która znalazła w Woodward’zie, cytaty i tak nietuzinkowo je zinterpretowała. Dlatego pozwolę sobie wyprzedzić fragmenty drugiego tomu i zacytować część listu piątego Maxa do Mude, (po wyjściu Maxa ze szpitala) - a który to wiersz już jest tekstem pewnej piosenki:
„Tak siedzę sobie w oknie, mam kilka lat.
Mniej lub więcej czuć bym chciał,
Szpitalny wącham mrok.
Pewności nie mam jeszcze, przebudzenie to czy co?
Czy może jedna z moich mar, co kluje się co dnia.
Cień to nie ty, to nie odbicie twe.
Popatrz jak zabiega byś, kochał znów i myślał z nim.
Gdy któregoś dnia, znów zagubisz się,
Wyrzeźbisz swą sylwetkę znów – taki rzuci cień.
Do mego domu teraz, nowe klucze mam.
W kieszeniach farby gorący smak,
By marzeniami ściany zlać.
Choć wiem, że wkoło te barwy, nie moim światem są.
To z mojej duszy ma bić blask, jak kolor następnego dnia.
Tylko ten cień, co ciemną stroną jest…
Nie będę nigdy błyszczał sam, bo we mnie i noc i dzień.
Stoję tak sam, wyglądam w siną dal,
Niepewność zastępuje tlen, lecz śmiało przepycham się.
Nie ufaj nigdy światłu, jeśli świeci w oczy!
Oślepia wtedy umysł twój, spycha refleksji mrok.
Nie ufaj nigdy światłu, gdzie klaszczą obce ręce.
Gdy wszyscy patrzą, powiekami chroń… tamten świat.
Upalne słońce dzieciństwa już powoli zachodzi,
Ale zimne cienie dłuższe są… na ciebie czyha mrok.
Jestem oczyszczony i tak bardzo prosty.
Niepokoi mnie tylko trochę cień, który ziewa obok mnie.”
czwartek, 25 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz