nie wiem sam, kto jest bardziej szalony, Bober czy jego syn Andrew Pash. Nie wiem. Zaczynam rozumieć jeszcze jedno. Otóż po zatrzymaniu Pash'a i rewizji na barce, znaleziono oprócz tej walizki z figurką różne rzeczy medyczne. min. były tam rzeczy to przetaczania krwi. Po co? Nie badałem tego wątku. Tam było przyszykowane łóżku i świeże bandaże. Po co? Sprytny Pash powiedział policji, że to jego lokum, ale nie można już temu wierzyć. Teraz, w świetle tych zeznań czuję, że Pash chciał przejąć naprawdę ciało Bobera. Przewieźć skądś. Nikt nie wie, gdzie to ciało jest. Nikt pewnie, oprócz Andrew Pash'a.
Pracuję nad materiał coraz więcej. Pewnie gdyby nie zdjęcia i praca przy kamerze, to całe dnie spędzałbym nad tym wszystkim. Muszę wiele rzeczy uściślić. Wiele doprecyzować. Ciągle wychodzą nowe wątki. Te spore ilości szkiców muszę rozumieć i interpretować od nowa. Te fotografie z zatrzymania, znów rzucają nowe światło na udział Pash’a. Zaczyna mnie otaczać jeden wielki kryminał, przypominający sensacyjny labirynt, jakby ktoś tam walczył o coś nadprzyrodzonego. Ale ja tego nie chcę. Nie chcę już wyjaśniać, co i gdzie i dlaczego zrobił Bober, a co jego syn. Nie chcę na kolejnym spotkaniu w mediach, z czytelnikami: odpowiadać na pytanie, czy to możliwe, żeby policja nie mogła tego ukrócić. Ja chcę się dowiedzieć, dlaczego Max zrobił to po raz drugi. Nie obchodzi mnie dlaczego Pash ukrył ciało swego ojca (tak, już zaczynam to zakładać i traktować jako pewnik). Albo odkryję w końcu tajemnicę, po co Bober popełnił samobójstwo i to pozwoli mi odkryć motywy Maxa albo to wszystko ma macki daleko, daleko i dużo dalej.
Spisałem jako dziennik. 4 luty 2010 godzina 22:06
czwartek, 4 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz