czwartek, 18 lutego 2010

stany obce

„… ale ślepcem życia pozostałem i trwale powieki do brwi umocowane, bo karą za śmierć jej, moje wieczne oglądanie tego świata bez niej jest...”
„Listy do Malwy”. List Drugi. Leeds, 18 listopada 1987 roku, fragment

Nie pisałem dziś nic… Nic. Wydrukowałem rozdziały parzyste z Maxem. Patrzę w moduły… ciężko. Coraz częściej wchodzi i w dodatku się rozrasta wątek tej osoby, która pomogła Maxowi przenieść się do Krainy po raz drugi. O ile trzecia postać związana jest bezpośrednio z rodziną Bobera Banarego, o tyle czwarta postać to ktoś zupełnie inny. Wiem, że jesteście czujni i od razu zwracacie mi uwagę, i potwierdzam, że Max nie przeniósł się sam. Musiał mieć innego Terrusa. Ale nim to zrobił, te listy do Malwy… przeczytanie ich w całości jest niemożliwe. Ten ból się przejmuje. Choć to poezja raczej bardzo osobista, i którą uważacie za patos, ale przecież analizując listy i szczególnie wiersze nastolatków, wiersze pisane przede wszystkim dla siebie samego, to Maxa patos to zupełnie nic. Na tle całej opowieści, bądź co bądź poważnej, ów miłość mocno odstaje formą i użytym liryzmem… a nawet jego wysublimowaną odmianą, jednak to co znajduję teraz w listach do Malwy, to dopiero frazy z końca świata. Czasami martwi udają śpiących… już nawet tego nie biorę w cudzysłów, bo Kraina zmieniła i jego uczucia i język, którego używał, by to tamtejsze życie opisać. Problem w tym, że po powrocie, po wyjściu ze szpitala, język ten nie za bardzo się zmienił.
Spisane jako Dziennik, 18 lutego 2010 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz