poniedziałek, 29 marca 2010

Drwale Losu

Dosyć dziwnie trafiłem na ślad drwali. Po pierwsze, to Kroniki Akaszy pasjonowały mnie zawsze. Wszystko to, co wiązało się z przyszłością i ich wpływem na przeszłość. Wszystkie machiny czasu… wszystkie możliwości przenoszenia energii, myśli czy ludzi… fantasy, ale takie dosyć bliskie. I nagle w tym wszystkim, gdzieś w zakamarku wyobraźni kiełkuje najpierw straż Cormona, czyli tego świętego, który odpowiada za wszystkie biblioteki Akaszy, miejsca w kosmosie, miejsca we wszechświecie, gdzie zbierają się, kumulują – wszystkie sygnały, zdarzenia, wszystkie rodzaje energii, które kiedykolwiek powstały w otchłaniach kosmosu. Ale Cormon odpowiada, jak się okazuje później, odpowiada za sygnały pochodzące z naszego układu słonecznego, czyli także za informacje i to wszystko co dzieje się na planecie Ziemia. I tam pierwszy raz poznaję Yeriesa, którego inni drwale nazywają Kowalem. Yeries jest szefem straży Cormona, czyli porządkuje i pilnuje wszystkich bibliotek odpowiedzialnych za to, co dzieje się na Ziemi. Niestety śmieszyło mnie najpierw, że nie ma miecza i chodzi i patrzy, mało tego, nie mogłem dojść, czego może pilnować i kto…? Kto może cokolwiek zepsuć w Kronikach Akaszy. I dłubiąc dalej doszedłem do tego, że można… po pierwsze włamać się, dostać do Akaszy… i … zmieniać… zmieniać.
Nie mogę powiedzieć co zmieniać, bo niestety nie do końca to rozumiem i nie pojmuję za bardzo tej zależności pomiędzy sygnałem, który powstał na ziemi i tym, co można w nim pozmieniać, choć od razu jest on przeszłością, czymś dokonanym.
Ale nawet starając się ustalić pobieżnie, związek pomiędzy Akaszą i tym co spowodowało, że następuję ingerencja kogoś z Kronik na Ziemię. Oczywiście nie brzmi to zbyt poważnie, ale nie chodzi mi dokładnie o Ziemię realną, ale raczej o tę sferę zawartą w Krainie, czyli z realnością mającą dość specyficzny związek. I zaczynam myśleć, że sygnały istniejące (tworzące się Krainie) są zbieżne z typem sygnału, przechowywanego w Kronikach. Analiza moja wygląda tak: by materialnie (i werbalnie) określić rzeczywistość (przestrzeń) w Akaszy, wyobrażam sobie to jako zawieszone w ciemnej materii, wielkie pokłady bibliotek, w których segregowane są informacje, które już nastąpiły… rzeczy, które się wydarzyły. Tego pilnuje, segreguje… (sam nie wiem jak to nazwać) niejaki Cormon. Przynajmniej tę część Kronik, odpowiedzialną za sygnały pochodzące z Ziemi. I w tej części – traktując czas – jako pewne kontinuum – następują wydarzenie, które na Ziemi wydarzyły się 1500 lat przed narodzeniem Chrystusa. Dzieje się coś, co może zakłócić życie, a właściwie jego poprawny rozwój i bieg. Chodzi zapewne o mordowanie wszystkich rodzących się chłopców, których Faraon Tutmozis nakazuje swym dekretem – uśmiercać.
Jak by dziwnie to nie brzmiało, gdzieś tam, wysoko wysoko, ktoś odnotowuje ten fakt. I tu zaczyna się cała mitologia. Mitologia Drwali Losu. Według pierwszego mitu, to właśnie w tym momencie, Cormon powołuje kilku drwali, którzy muszą udać się na Ziemię. Ale nie na Ziemię ludzką i realną, ale w miejsce, które jest czymś pomiędzy życiem ludzkim a życiem eterycznym i wręcz sygnalnym (sygnałem). Zdaję sobie sprawę jak to brzmi, ale nie mam innej interpretacji tych rzeczy. W każdym razie są to mity i w ogóle mi nie zależy, by określać stopień jakiegokolwiek prawdopodobieństwa. Jednak niezaprzeczalnym wydaje mi się fakt, że istnieje związek między stanem śpiączki i tym miejscem, w które Cormon wysyła swych drwali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz