Analizując poszczególne etapy zmiany fizjonomii czaszki, dochodzę do wniosku, że Banary musiał działać nie tylko środkami farmakologicznymi, ale także pewnym sposobem odkształcania powierzchni wapnia. To moje własne przemyślenia, ale oficjalnie tego nie podaję, gdyż nie mam żadnych dowodów. Nic oprócz przekonania, że ta część opowieści nadal póki co, musi zostać jeszcze w sferze niewyjaśnionej fantazji.
Zatem kiedy już myślałem, że wiem dokładnie, co zawierać będzie drugi tom, Syn Bobera, to teraz się znów waham. Jeśli pominę te wątki, jeśli nie rozwiążę tej sensacyjne (bądź co bądź zagadki) to później już tego nie zrobię. Ta historia się kończy w tym tomie Syn Bobera. Jest oczywiście część trzecia, ale ona dotyczy tylko dzieciństwa Bobera Banarego i jego ojca. Zatem obejmuje czasy o wiele, wiele wcześniejsze.
Te obawy mogę oczywiście zignorować tak, jak to zrobiłem podczas pisania Woodward’a, ale wiem od was czytelników, że pozostaje niedosyt tego właśnie wątku. Obawiam się jednak, że o ile mocno pracuję nad tym, by Syn Bobera był krótszy i zamknął się w 600 stronach, to już teraz wydaje mi się to mało możliwe, a co dopiero jak rozwinę wątek policyjnego śledztwa.
UFF.
wtorek, 2 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz